Zapraszamy na wirtualną wycieczkę (z wyraźną inklinacją matematyczną) po Peczu. To piąte co do wielkości miasto Węgier ma bardzo bogatą historię. Zostało założone przez Rzymian w II wieku n.e. i rozwijało się bujnie dzięki swojemu położeniu na styku kultur: śródziemnomorskiej, bałkańskiej i wschodnioeuropejskiej. W 2010 roku Pecz został wybrany przez Komisję Europejską na jedną z trzech (obok Essen i Stambułu) Europejskich Stolic Kultury.
W sztuce
Matematyk w Peczu
Budowanie mostów
Stali bywalcy Portalu zdążyli się przekonać o tym, że matematyka obecna jest w wielu aspektach codzienności i jest inspiracją dla wielu różnych aktywności. Jest ona po prostu stałym elementem kultury. Badaniu, opisywaniu i przedstawianiu wzajemnych powiązań między matematyką i sztuką oraz innymi dziedzinami nauki poświęcone są, odbywające się dorocznie od 1998 roku, światowe konferencje BRIDGES (tzn. mosty).
Sztuka o matematykach święci triumfy
Londyńska grupa teatralna "Complicite" od kilku lat ma w repertuarze spektakl pt. "Znikająca liczba" poświęcony przyjaźni i współpracy jednego z najsłynniejszych matematyków brytyjskich G. Hardyego z genialnym hinduskim matematykiem-samoukiem Ramanujanem, nazywanej "najbardziej romantycznym epizodem w historii matematyki". Przedstawienie pokazywane było w wielu krajach i zdobyło liczne nagrody krytyków i publiczności.
Matematyk w Rawennie
Leżąca 150 km na południe od Wenecji Rawenna znajduje się poza trasą większości standardowych wycieczek do Włoch. Tymczasem jest to miejsce ze wszech miar warte odwiedzenia, zwłaszcza przez miłośników matematyki i sztuki. Miasto to jest wymieniane na poczytnym miejscu w każdym podręczniku historii sztuki, a w 1996 roku zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Linie rytmiczne Szpakowskiego
Wrocław miał szansę stworzenia jedynego w swoim rodzaju matematyczno-artystycznego Rynku. Byłby to światowy hit i unikatowa atrakcja turystyczna. A wszystko za sprawą projektów wybitnego architekta Wacława Szpakowskiego i zaprojektowanych przez niego jednobieżnych linii rytmicznych. Wrocław z tej szansy nie skorzystał. Kolejna nadarzy się pewnie za kilkadziesiąt lat przy okazji kolejnego remontu nawierzchni w Rynku.