Zamieniono pomnik w Żórawinie

Data ostatniej modyfikacji:
2019-04-24
Autor: 
Małgorzata Mikołajczyk
pracownik IM UWr

Pomnik polskiego matematyka, fizyka, filozofa i dyplomaty Witelona (żyjącego na przełomie XIII i XIV wieku) stojący w podwrocławskiej Żórawinie został przerobiony w połowie lat 70. XX wieku z niszczejącego pomnika Poległych w I Wojnie Światowej, który stał w tym miejscu od 1918 roku. Widocznie ówczesne władze kłuł w oczy niemieckojęzyczny napis. Dlaczego nowy pomnik poświęcono akurat Witelonowi? Jaki był jego związek z Żórawiną?

Dzieje pomnika w Żórawinie

Oto zdjęcie pomnika Poległych w I wojnie światowej w Rothsürben (obecnie Żórawina) z 1934 roku. Rymowany napis na cokole głosił:

1914-1918
DAS OPFER
WIR - FŰR
FREIHEIT
EHRE RECHT
DIE ZUKUNFT
IHR - EIN
WŰRDIGES
GESCHLECHT

"Ofiarą my - za wolność, honor, prawo,
przyszłością wy - godny ród".

Po 1945 roku litery na cokole zostały zatarte, a w 1975 roku pojawił się na nim kula i nowy napis:

MISTRZOWI WITELONOWI
PIERWSZEMU POLSKIEMU
BADACZOWI PRZYRODY
ODKRYWCY PRAWA
ABERRACJI SFERYCZNEJ
W SIEDEMSETLECIE WYSTAWIENIA
DOKUMENTU NADAJĄCEMU MU WIEŚ
ŻÓRAWINA WILKOWICE
W ZIEMI ŚLASKIEJ NAPIS TEN POŁOŻYŁ
URZĄD GMINY W ŻÓRAWINIE
R.P. 1975

Pomnik znajduje się nad fosą otaczającą gotycki kościół obronny p.w. św. Trójcy (unikat w kali Polski). 

Kim był Witelon?

Witelon (wł. Erazm Ciołek) [1230-1314?] był pierwszym znanym na skalę światową polskim uczonym. Urodził się na Śląsku legnicko-wrocławskim (prawdopodobnie w Legnicy lub w podwrocławskim Borku). Był synem polskiej szlachcianki i zamożnego mieszczanina z Turyngii, ale pisał o swoim pochodzeniu in nostra terra, scilicet Polonia (z naszej ziemi, to znaczy Polski). Uczył się początkowo w szkole parafialnej pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła w Legnicy, a następnie w szkole katedralnej św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu, gdzie zaprzyjaźnił się z przyszłym księciem wrocławskim Władysławem – najmłodszym synem Henryka Pobożnego. Został później spowiednikiem i doradcą Władysława, towarzyszem jego młodzieńczych podróży (zanim ten został biskupem Pasawy). Witelon studiował na Sorbonie w Paryżu (sztuki wyzwolone) i w Padwie (prawo kanoniczne, filozofię i nauki ścisłe). Był uczestnikiem soboru powszechnego w Lyonie (1274), jednym z najznakomitszych uczonych epoki średniowiecza. Jak każdy wykształcony człowiek tamtych czasów zajmował się upowszechnianiem dzieł starożytnych, ponadto konstruował zmyślne przyrządy do kreślenia rozmaitych krzywych i na wiele lat przed Kopernikiem opowiadał się za systemem heliocentrycznym, ale w centrum jego zainteresowań leżała optyka oraz fizjologia i psychologia postrzegania.

W swoim wielkim dziele znanym jako De Perspectiva i De Optika (pełne brzmienie tytułu to „Witelona – matematyka wielce uczonego – o optyce, to jest o naturze, przyczynie i padaniu promieni wzroku, światła, barw oraz kształtów, którą powszechnie nazywają perspektywą, ksiąg dziesięcioro”; oryg. Vitellionis Mathematicii Doctissimi Peri Optikīs id est de natura,
ratione et proiectione radiorum visus, luminum, colorum atque formarum quam vulgo Perspectivam vocant Libri X
) opisał m. in. prostoliniowe rozchodzenie się światła, zjawiska jego odbicia, załamania i rozpraszania, zasadę powstawania tęczy, a także teorię złudzeń optycznych. W manuskrypcie tej rozprawy z XIII wieku znajdujemy podobiznę autora.

 

 

Dzieło po raz pierwszy wydano drukiem w Norymberdze w 1535, a potem było wznawiane jeszcze przez kilka stuleci, m. in. w 1572 w Bazylei pod tytułem Vitellonis Thuringopoloni opticae libri decem (Vitelona, syna Turyngii i Polski optyka w dziesięciu księgach). Z traktatu Witelona zasady optyki zgłębiał m. in. Filippo Brunelleschi – konstruktor słynnej kopuły we Florencji. Prowadził eksperymenty ze zwierciadłami (które w tym czasie zaczęto wyrabiać w Wenecji), w efekcie których narysował dokładny obraz florenckiego baptysterium. Był to pierwszy renesansowy przykład zastosowania zasad perspektywy w malarstwie, na którym wzorowali się kolejni mistrzowie: Masaccio i Alberti. Rozprawę Witelona znali i cenili także Leonardo da Vinci, Mikołaj Kopernik i Johannes Kepler.

Po soborze lyońskim Witelon wrócił na Śląsk, gdzie od 1274 roku był kanonikiem wrocławskiej kapituły katedralnej z nadanym przez Henryka Probusa uposażeniem (tzw. prebendą) w postaci starej podwrocławskiej wsi (wspominanej w bulli papieskiej już w 1155 roku) Żórawina. Pomnik w tej miejscowości wystawiono mu w 700-lecie tego faktu. Pod koniec życia Witelon poświęcił się nauczaniu w macierzystej szkole parafialnej św. Piotra i Pawła w Legnicy. Data jego śmierci nie jest dokładnie znana. Od 1290 roku nie ma żadnych wzmianek o jego życiu, natomiast w 1314 roku w Legnicy była odprawiona msza za jego duszę. 

Witelon współcześnie

Oprócz pomnika w Żórawinie Witelon ma ulicę na wrocławskim Sępolnie, jego imieniem nazwano Państwową Wyższą Szkołę Zawodową w Legnicy, a Międzynarodowa Unia Astronomiczna na jego cześć nazwała jeden z kraterów na Księżycu Vitello. Dość tajemnicza postać Witelona stała się inspiracją cyklu opowiadań Witolda Jabłońskiego pt. "Gwiazda Wenus, Gwiazda Lucyfer" (w jego skład wchodzą: "Uczeń czarnoksiężnika", "Metamorfozy", "Ogród miłości" i "Trupi korowód").

Recycling zabytków

Zamiana pomnika w Żórawinie nie była jedynym aktem wandalizmu (jak wolą jedni) lub pragmatyzmu (jak utrzymują inni) dokonanym na miejscowym zabytku. Od 1932 roku stał tu drewniany, średniofalowy maszt radiowy o wysokości 147 metrów wykonany z drewna sosny kanadyjskiej. Przez wiele lat była to jedna z najwyższych drewnianych konstrukcji na świecie. W 1976 roku obok masztu drewnianego postawiono nowy maszt stalowy o wysokości 258 metrów. Drewniany maszt zdemontowano około 1990 roku, a pozyskane w ten sposób drewno wykorzystano do odbudowy niszczejącego od dawna gotyckiego kościoła obronnego św. Trójcy, pochodzącego z połowy XIV wieku.

 

Kościół ten jest jednym z cenniejszych zabytków tego typu na ziemiach polskich. Ze względu na stan techniczny jego wyposażenie przewieziono do muzeum narodowego we Wrocławiu i w Warszawie oraz do muzeum w Brzegu. Po remoncie kościół w Żórawinie miał być oddziałem Muzeum Narodowego we Wrocławiu i odzyskać pierwotny wystrój. Mimo to pozwolenie konserwatora zabytków na rozbiórkę zabytkowego masztu i użycie pozyskanego materiału do remontu kościoła do dziś budzi kontrowersje. Podobnie jak wykorzystanie zabytkowego XVI-wiecznego pręgierza (stoi przy kościele parafialnym św. Józefa) jako cokołu pod figurę Chrystusa.

 

Witelon w Legnicy

Witelon prawdopodobnie urodził się w Legnicy lub w jej najbliższych okolicach. Na pewno w tym mieście rozpoczął edukację w szkole klasztornej i został zakonnikiem. Z tego powodu Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Legnicy nosi jego imię. Zdjęcie przedstawia tablicę pamiątkową na fasadzie Muzeum Miedzi w Legnicy, ufundowaną w roku tysiąclecia państwa polskiego. Napis głosi: "Znakomity matematyk - fizyk - filozof Witelon (ok. 1230 - ok. 1314) był uczniem i nauczycielem szkoły w Legnicy, jej duchem opiekuńczym, imię polskie pierwszy do nauki europejskiej wprowadził".

Drewniany maszt radiowy w Żórawinie

Z tego co mi wiadomo, decyzję o rozebraniu drewnianego masztu radiowego w Żórawinie podjęto wskutek jego poważnego uszkodzenia w wyniku wywołanego uderzeniem pioruna pożaru, podczas wciąż pamiętnej, gdy idzie o niszczycielską siłę, nocnej burzy z lipca 1988 roku!

Tamta burza była wręcz bezprecedensowa gdy idzie o zasięg, siłę wiatru, intensywność opadów, no i częstotliwość uderzeń piorunów, i ich energię - na przykład mieszkający w okolicach wrocławskiej EC1 przy ulicy Łowieckiej i pracujący w niej tamtej nocy mówili, że wyższy z kominów elektrociepłowni wyglądał wtedy jak ogniste drzewo gwałtownie poruszające konarami, tak często uderzały w niego pioruny; według nich nigdy wcześniej ani nigdy później nie zdarzyło się, żeby pioruny w kominy elektrociepłowni uderzały aż tak gwałtownie...

Drewnianej konstrukcji maszt radiowy zbudowany tak, żeby w jak najmniejszym stopniu ekranował sygnał zwieszonej wewnątrz niego anteny, z minimalną ilością metalu i z instalacją odgromową (z tego co mi wiadomo) nie uziemioną na stałe tylko bazującą na iskiernikach, żeby piorunochrony w jak najmniejszym stopniu wpływały na sygnał z anten, niestety, nie był odporny na aż tak gwałtowny atak atmosferycznej elektryczności - a jego wysokość czyniła praktycznie niemożliwą jakąkolwiek akcję gaśniczą w razie pożaru, zwłaszcza jeśliby doszło do niego w górnych partiach budowli, szczególnie w warunkach takich jak te z tamtej nocy...

Powrót na górę strony