Niebo i kalendarz

Data ostatniej modyfikacji:
2015-12-25
Autor recenzji: 
Karol Maślanka
student matematyki na UWr
Autor: 

Włodzimierz Zonn – astronom i popularyzator nauki, twórca warszawskiej szkoły astronomicznej
Elwira Milewska – pisarka, późniejsza żona prof. Zonna
opracowanie graficzne: Bohdan Butenko - rysownik, grafik i scenarzysta

Wydawca: 

Prószyński i S-ka
ul. Rzymowskiego 28, 02-697 Warszawa
tel. 22 278 17 40, faks: 22 843 52 15
e-mail: proszynskimedia@proszynskimedia.pl
www.proszynski.com.pl

Niebo i kalendarz

To klasyka literatury popularnonaukowej dla starszych dzieci (I wydanie pochodzi z 1973 roku). W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie kto i po co wynalazł kalendarze udajemy się w podróż do gwiazd i w przeszłość, poznajemy starożytne cywilizacje i ich sposoby rachowania czasu z zaskakującą dokładnością, a także śledzimy czasem zabawne, a czasem upiorne  perypetie nowożytnych kalendarzy.

Książka zaczyna się krótkim streszczeniem podstawowych wiadomości z astronomii dotyczących obiegu Ziemi wokół Słońca, Księżyca wokół Ziemi, ruchu obrotowego Ziemi i konsekwencji tychże ruchów. Jeśli czytelnik miałby jakieś braki w tym zakresie, szybko zostaną uzupełnione. Potem autorzy przechodzą do meritum, czyli do opowieści o historii poznawania nieba i tworzenia kalendarzy. Przedstawiają zmagania niemal wszystkich wielkich cywilizacji z tym problemem (chińska i hinduska zostały pominięte) oraz dokładnie objaśniają sposób działania wynalezionych wówczas kalendarzy i ich genezę (np. w Egipcie konstrukcja kalendarza była związana nie tylko z astronomią, lecz także z wylewami Nilu).

Autorzy starają się odpowiadać na oczywiste, choć czasem niełatwe pytania, np.: po co komu kalendarz, dlaczego w dzień nie widać gwiazd. Poprawiają też błędne, ale łatwo nasuwające się wnioski, np.: Słońce wcale nie jest najjaśniejszą gwiazdą na niebie, jest wiele gwiazd jaśniejszych, ale znajdują się od nas znacznie dalej. Czytelnik dowie się również:

  • skąd bierze się data Wielkanocy i dlaczego co rok się zmienia, a data Bożego Narodzenia nie,
  • dlaczego dni tygodnia i miesiące nazywają się tak, a nie inaczej (tu autorzy skoncentrowali się na nazwach pochodzących z łaciny, polskie nazwy pozostawiono do nietrudnego rozpracowania czytelnikom),
  • skąd wziął się kalendarz, którego używamy do dziś,
  • dlaczego nasz kalendarz nie jest doskonały i jakie są pomysły na jego zmianę
  • i dlaczego władza absolutna nie służy rozpowszechnianiu się dobrych pomysłów.

Autorzy nie ograniczają się do podawania faktów, ale starają się wyjaśnić możliwie dużo, w możliwie prosty i poglądowy sposób, jednak nie wszystkie wykorzystane w tym celu analogie wydają się trafne (np. ta dotycząca naoliwionych rolek świętego Mikołaja, które sprawiają, że nie dostrzegamy własnego ruchu). Niestety, nie ustrzegli się też pewnych błędów, np. gwiazdozbiorów na ekliptyce jest trzynaście, a nie dwanaście, dlatego nie można ich utożsamiać ze znakami zodiaku, ponadto gwiazdozbiory rzadko swoim kształtem przypominają obiekty, od których wzięły nazwy (no chyba, że pięciokątny domek na krótkich nóżkach według kogoś przypomina człowieka, choćby Cefeusza). Poddanie w wątpliwość zasady ewolucji lub zaradzenie pechowej dacie 'trzynastego w piątek' spotkaniem kominiarza też nie wydaje się zbyt rozsądne. Ale może to takie specyficzne poczucie humoru.

Pouczająca dla wielu może być analiza horoskopu Kopernika, z którego wynika wszystko: i to że będzie duchownym, i to że będzie żonaty, i to że będzie wierzący, i to że obali podstawy wiary - chociaż w jego przypadku akurat wszystko to się sprawdziło. Podobnie konstruowane są przecież także dzisiejsze horoskopy i inne jasnowidzkie przepowiednie, a wierzących w nie ślepo ludzi wcale nie brakuje.

Użyty w książce język stara się być młodzieżowy, choć dziś zwrot "do bani" brzmi dla niektórych równie archaicznie jak "rejterujemy się". Częste są bezpośrednie zwroty do czytelnika, które przeciwdziałają monotonii tekstu. Książka napisana jest ze swadą i sporym poczuciem humoru (dwa razy szczerze się uśmiałem, co na 60 stron daje chyba nienajgorszy wynik).

Warto jeszcze wspomnieć o szacie graficznej książki, za którą odpowiedzialny jest Bohdan Butenko - znany ilustrator książek i czasopism nie tylko dla dzieci, twórca m. in. komiksowych postaci Gapiszona i Kwapiszona. Liczne rysunki satyryczne i zdjęcia historycznych artefaktów zajmują połowę objętości i świetnie ilustrują zawartość tekstową książki. W nowym wydaniu nabrały one świeżych kolorów i wyrazistości.

Po przeczytaniu książki młody czytelnik będzie niewątpliwie bogatszy o interdyscyplinarną wiedzę, której nie pozna w szkole, a że podana jest w przystępnej formie, jest duża szansa, że nawet współczesny uczeń przeczyta całość (w przerwie między wertowaniem facebooka a graniem na smartfonie). Szkoda tylko, że książka nie pasuje do niczego innego na półce, bo jest duża i kwadratowa. Chociaż kłopot z tym niewielki, bo jest obecnie dostępna chyba już tylko w bibliotekach lub na allegro.

 

Zastosowanie w szkole: 
  • przyroda w szkole podstawowej,
  • projekty edukacyjne w gimnazjum,
  • edukacja lingwistyczna (etymologia nazw),
  • powiązania matematyki z historią i astronomią,
  • historia nauki

    

Powrót na górę strony